Rozmowa z Arim była problematyczna coraz bardziej, nawet nie biorąc pod uwagę cholernego zadania, które kiepsko trzymało się kupy i jebało od samego początku niemiłosiernie, pomijając fakt gotowania cuchnącego gówna w razie problemów, które raczej może być przydatne, ale jak na razie chęć odcięcia i posiekania głowy Ariego robiła się coraz większa i coraz bardziej realna.
- Wiesz, nigdy nie prosiłem się o taki los. Chciałem jedynie chronić siostrę. A w tym momencie mam ochotę odjebać Ci głowę i rozdeptać ją na jakimś kamieniu. - odparł, dość oschle napinając całe swoje ciało, by po chwili je rozluźnić i się roześmiać, zakładając dłonie na swoje bronie, by w razie czego mieć się jak obronić przed Arim zasłaniając jego tasaki kosami, które spokojnie powinny wytrzymać każde jego uderzenie. Jednak chłopak wątpił, że jego towarzysz jest na tyle głupi by atakować go przed domem kobiety w bandażach, ale w sumie nadzieja nierozłączna część głupoty. Dlatego jednooki szykował się na każda formę rozwiązania tej sprawy. Nawet na ostry mord obustronny, doliczając do tego mieszkankę domu. Tylko pod tym względem także został ostro zaskoczony, bowiem na miejscu nie zastał żadnej kobiety, tylko jakiegoś przerośniętego goryla, który najwidoczniej nieźle się bawił całą tą rozmową, razem z Akashim który także czerpał przyjemność z tego wszystkiego. Teraz jednak nie wszystko wyszło zgodnie z planem. Mężczyzna był podejrzliwy i podkreślił śmiechem posiłek.
-Jeżeli się nie mylę, twój węch jest znacznie lepiej rozwinięty od naszego i jesteś w stanie wyczuć każdy składnik tego dania. - powiedział, odkrywając danie tak by mężczyzna mógł się zaciągnąć jego zapachem i go przeanalizować.
-Może i lubię zabijać, a walka jest dla mnie zabawą. Lecz nigdy bym nie zabił żądnej kobiety, wtedy nie mógłbym spokojnie spojrzeć swojej siostrze w oczy. Gdy ją odnajdę. - dodał, podkreślając fakt, że nie miał żadnych złych zamiarów względem koleżanki rozmówcy. Ciężko byłoby mu ją zabić, nawet gdyby musiał to zrobić. Tylko teraz na jaw wyszło więcej faktów, o których chłopak dowiadywał się dość szybko, ale o wiele za późno. Łowczyni głów, no fajnie i zajebiście. Ktoś poinformował o tym, że ktoś zmierza do jej domu. No kurwa jeszcze lepiej, lepiej to działa niż wywiad starych bab, które wiedzą o wszystkim co wydarzyło się w osadzie nim to się stało. Wróżbici jacyś pojebani tutaj żyją czy coś do chuja?
-Fajnie się o tym dowiedzieć, że jest łowczynią głów. Ja w sumie jestem najemnikiem i jak widzisz używam dwóch kos, a nie jednej. - wypowiedział, odwracając się do mężczyzny tyłem tak by pokazać mu swoje uzbrojenie i przy okazji dać Ariemu znak by naszykował do wyrzucenia śmierdzącą bombę, otwierając na chwile puste oko, a następnie ponownie wrócił do rozmowy z nim i kontaktu wzrokowego.
- Chyba zapomniałem się przedstawić na początku. Ja jestem Akashi, a ten z ryjem jak świńska dupa to Ari. - dodał, ładnie się uśmiechając. Lepiej znać się z imienia by oddać poległemu honory po walce, do której raczej niechybnie dojdzie prędzej czy później.
- A co do prawdziwych powodów. W sumie chciałem przyjść i pogadać z Asui. Liczyłem, że wszystko da się załatwić po dobroci. A co do krwi, fakt zabiliśmy idiotów. On jednego, strażnika, a ja dwóch kupców. Wolałem rozlać krew gdzie indziej niż robić to tutaj. Jednak jeżeli nie dasz mi innego wyboru, będziemy musieli walczyć. - powiedział, wyjaśniając wszystko dokładnie, tak jak było na prawdę, głos chłopaka był spokojny, a jego ciało nie wskazywało na to, że kłamię. Jednak teraz raczej ciężko wybrać jakąś stronę, a w razie czego stanąć do walki i zająć się problemami. Jak wszystko doszczętnie się już spierdoli i przyjdzie pora obiadowa psów, Akashi ruszy w stronę umięśnionego mężczyzny, tak by go zranić pojemnikiem z jedzeniem, a jeżeli to się uda i pójdzie krew, postara się ją zdobyć, a następnie wbić się z nim do środka domu, pozostawiając na zewnątrz Ariego z dwoma psami. Liczył, że mężczyzna chociaż przez chwilę sobie z tym poradzi, albo chociaż użyje śmierdzącej bomby, która powinna ułatwić całe starcie, a chłopak będzie miał czas by zdjąć z pleców swoją broń i przygotować się do walki z gorylem, pozwalając wyprowadzić jakiś atak, którego nie planował unikać w przypadku gdyby był bezpośredni, jedynie przyjąć go na siebie, by mieć jak złapać swojego oponenta łańcuchami, albo zaciąć bronią.
Ukryty tekst. Treść widoczna tylko dla wybranych osób.