przez Kaito » 25 kwi 2018, o 21:26
6/15
Przez chwilę martwił się, że emocje wezmą jednak nad dziewczyną górę i ta nie będzie w stanie wykonać żadnego ruchu, ale na szczęście nie było wcale tak źle. Cóż, widać było, że wcześniej skoncentrowana była jak nikt na swoim treningu. Była kunoichi, więc nawet jeśli odczuwała strach czy poczucie winy, nie mogła się tak łatwo poddać, prawda? Początkowa, jeszcze niezbyt pewna reakcja, szybko odeszła w niepamięć, a dziewczyna zdecydowała się wykonać polecenie czarnowłosego Kantańczyka.
- Dziękuję. – Mruknął do niej jeszcze na odchodne, by nie wyszło na to, że wziął na siebie rolę jakiegoś lidera bez porozumienia z grupą. Może w jakimś sensie tak było, ale nie miał zamiaru stać się przy tym tyranem. Słuchał także swoich towarzyszy i gotów był przyjąć do siebie jakieś uwagi czy słowa krytyki. Nie zgrywał najmądrzejszego na świecie, bo nie oszukujmy się, nawet nie chciał, skoro nie bardzo znał się na medycynie i raczej działał nie na podstawie wiedzy, a swego rodzaju doświadczenia i logicznego rozumowania.
Z wujaszkiem było niestety coraz gorzej, jego wzrok był praktycznie nieobecny, ale mężczyzna znalazł jeszcze w sobie siłę i zdołał podjąć ostateczną decyzję. Podobno szpital był daleko, dlatego wolał, żeby go tam przenieśli o własnych siłach. Rozwiązanie na pewno trudniejsze w realizacji, ale Kaito nie zamierzał narzekać. W końcu powiedział, że pomoże, więc nie byłby sobą, gdyby wycofał się tylko przez wzgląd na jakieś niesprzyjające okoliczności. Urwał kawałek koszulki, aby zapewnić poszkodowanemu tymczasowy, prowizoryczny bandaż i przekazał go na jego ręce, gdyż widział, że ten jest jeszcze przytomny i świadomy i może sam zająć się swą raną w tym zakresie. Nie dało się przecież ukryć, że to on sam najlepiej czuł, gdzie powinien ją ulokować. W razie jednak, gdyby stracił przytomność, młody Hozuki gotów był przejąć jego rolę.
- Dobry pomysł! – Rzucił nagle Rekin, kiedy mężczyzna zaproponował, by wykorzystać jego wózek jako nosze. Że też sam na to nie wpadł… to było genialne w swej prostocie. Ten jednak został także zniszczony przez wypuszczone przez dziewczynę żelastwo, więc trzeba było go jakoś ogarnąć. Kaito podszedł więc bliżej, żeby zorientować się jak ten wózek wygląda, pozbyć się niebezpiecznie wystających, czy zaostrzonych części, a także odczepić zaczepę, która miałaby im robić za nosze.
W międzyczasie wróciła Mikura, która coś niosła w rękach, więc szesnastolatek podbiegł do niej, mając nadzieję, że ta rzeczywiście znalazła odpowiedni kawałek drewna. Chłopak postanowił unieruchomić za pomocą kłody nogę poszkodowanego, a następnie przewiązać mocno, ale nieprzesadnie, aby krew swobodnie przepływała, kłodę z nogą tak, by ta się w żaden sposób nie poruszała. Do związania zamierzał użyć znów materiału swojej koszulki. Gdyby udało im się z tym wszystkim uporać, zamierzał jeszcze przenieść mężczyznę na nosze stworzone z zaczepy.
- Pomożesz mi? Po prostu przytrzymaj wujka i pilnuj, żeby nie poruszać za bardzo jego nogę i żebyśmy ułożyli go równo. – Poprosił dziewczynę i sam złapał mężczyznę za ramiona. Starał się włożyć w to wszystko jak najwięcej siły, aby bardziej go „przenieść” niżeli przeciągnąć, ale zdawał sobie sprawę z tego, że to może być trudne. Bezwładne ciało zdawało się w końcu być jeszcze cięższe niż w rzeczywistości było. Kaito stwierdził jednak, że muszą go ruszyć, nawet jeśli jakoś by go nadwyrężyli… nawet jeśli mieliby go nieco przeciągnąć po ziemi.
- Jak coś unieść jego nogę, tylko delikatnie. – Dodał jeszcze, zważając właśnie na to, że niejakie przeciągnięcie będzie konieczne. Nie chciał po prostu, żeby noga jakoś wygięła. Może i była unieruchomiona dzięki kawałkowi drewna, ale jednak konstrukcja w każdej chwili mogła runąć, więc musieli się pilnować.
- Zdołasz poprowadzić nas do szpitala? Nie jestem stąd i obawiam się, że moglibyśmy zabłądzić… czego raczej nie chcemy. – Przyznał także, że nie pochodzi z Kaigan, a jednak była to ważna informacja. Nie znał tej krainy i chociaż kojarzył szpital ze swoich dzisiejszych wędrówek, tak nie był pewien, czy pamiętał drogę do niego; szczególnie, jeśli wziąć pod uwagę to, że najlepiej byłoby, gdyby poszli tą najkrótszą.