"Nic", jedno słowo, oznaczające właściwie "nic", bo jak nazwać coś co jest odwrotnością "wszystkiego", najzwyczajniej nie istniejąc, bądź będąc nieistnieniem samym w sobie? Chyba nie istnieje dobry sposób oddania znaczenia krótkiego zlepku liter, w końcu bezdenna pustka, jest czymś, istniejąc, chociaż będąc wypełnioną zwykłą pustką, czy to co w środku jest niczym? Jeśli nie ma żadnego atomu, czy cząstki elementarnej to wciąż coś, jakieś miejsce, lub punkt znajdujący się w przestrzeni... Mimo tej trudności to słowo idealnie opisywało to, czego udało się dowiedzieć Miyumi. Jej "śledztwo", mające więcej wspólnego z porannymi plotkami, niż działaniami, które prowadzą "prawdziwi" śledczy. Młoda Kunoichi przepytywała kolejnych marynarzy, sklepikarzy, przechodniów i całej reszty przewijającej się przez port kolorowej tłuszczy. Wniosek był jeden, albo nikt nic nie wie, albo są bardzo dobrze zorientowani... Ciężko było jej uwierzyć w tę drugą wersję, no ale w końcu stali bywalcy tawern po kilku minutach obijania sobie twarzy byli w stanie ramie w ramie otoczyć wóz, właściwie motywowani jedynie chęcią zdobycia torby, w której znajdowało się nie wiadomo co... No może były to kamienie szlachetne, ale nie mieli oni nawet najmniejszych powodów, by przypuszczać, że umierający shinobi niesie przy sobie bogactwo.
Powoli zaczynała tracić nadzieję, w końcu jaka była szansa na to, że nikt nie widział ich na placu? Jak mogliby dostać się do karczmy? No cóż, jak to mówią "z braku lepszego wyjścia, to jest najlepsze"... No, może mówiła tak tylko jedna osoba, ale była jej sensei! Miyuki gotowa była głosić to czego ją nauczyła, nawet w chwilach zwątpienia. W końcu to białowłosa wspierała ją w dążeniach do zostania kunoichi, więc jak mogłaby teraz bezceremonialnie wyrzucić jej nauki?! Nawet jeśli od niemal roku nie mogła jej odnaleźć to kiedyś wróci i powie, że jest dumna!
Szarowłosa pewnym krokiem przekroczyła drzwi karczmy, zapach starego moczy i taniego piwa, dotarł do jej nosa, ale nie dała tego po sobie poznać. Przybrała dokładnie taką samą misję jak Tensa mówiąca, że "musi postarać się bardziej". Szła pewnie w stronę szynku, w duchu modląc się do Bishamontena by obecni na miejscu nie zauważyli jak sztuczne są jej ruchy, ani tego jak wielki strach czai się w głębi niebieskich oczu. Barman nie wyglądał na miłego, na widok siekiery Miyuki ledwo powstrzymała się od nerwowego przełknięcia śliny. -Szukam dwójki białowłosych, jeden długie i brązowy płaszcz, drugi krótkie i brązową skórzaną kurtkę.- patrzyła w oczy karczmarza, jakby miała zamiar kogoś zamordować... No przynajmniej liczyła na to, że tak to wygląda. Dla podkreślenia wagi swoich słów nie odrywając wzroku położyła na szynku 150 ryo. -Możesz mi pomóc? - Najpierw pokaż, że tego chcesz, potem podaj mniejszą sumę, niż możesz, chyba tak to było... No cóż, niezbyt interesowała się kupieckimi sprawami rodziny, ale chcąc, nie chcąc coś podłapała.