Szuraniewydarło się z budynku, poprzedzone stłumionym ścianami kobiecym głosem zmieniło się w tępy stukot uginających się drewnianych desek. Trzask podobny do tego, który wydaje drewniane koło wozu, gdy wpadnie w dziurę na przydrożach. Wewnątrz babcinego domu rozegrała się krótka szamotanina zwieńczona drewnem uderzającym o drewno. Młoda kobieta trzymając boken oburącz siłowała się osiłkiem, który wyraźnie silniejszy odpierał atak jedną ręką. Oprócz tego mylna zwalista postura chowała w sobie grację i zwinność. Dziewczę odziane w męski strój zacisnęło mocniej zęby i zmarszczyło brwi z determinacją. Nacisnęła mocniej zapierając się na stopach po czym gwałtownie odskoczyła jej ciało rozpadło się w jednym momencie na tysiące małych płatków otaczających silnego mężczyznę. Skoro nie rozbroi bandyty samą siłą swoich członków, będzie musiała wdrożyć też sile swojego umysłu.
Zaatakowała ponownie mając teraz znacznie większe pole do popisu, ograniczona widoczność i reakcja przeciwnika powinna teraz pozwolić jej na wymierzenie kilku precyzyjnych ciosów. Dopadła do mężczyzny, kucnęła i uderzyła mocno bez skrępowania prosto w krocze. Później zamierzała uderzyć w obie ręce i kopnąć jak najdalej wrogie bronie. Następne ciosy miały za zadanie unieszkodliwić, ale nie wywołać jakiś poważnych obrażeń. Atari przecież nie chciała zrobić mu krzywdy. Kluczyła, skakała, atakowała w małym domostwie na tyle ile mogła starając się w stosunkowo pacyfistyczny sposób unieszkodliwić agresora, a potem przejść do ewentualnej próby resocjalizacji. Choć właściwie tą pewnie lepiej zajęliby się samurajowie. Tego można było być wręcz pewnym. Chłodna cela, twarda prycza i skromne posiłki okraszane sporą dozą wolnego czasu zwykle działają zbawiennie na nazbyt porywcze umysły. Mężczyzna nie musiał wcale być zły, w końcu życie popycha ludzi do różnych czynów, a Sanada nie zamierzała być sędzią. Być może cała sprawa się wyjaśni, jak tylko niepotrzebna agresja ulotni się w końcu z powietrza.
Ukryty tekst. Treść widoczna tylko dla wybranych osób.