przez Ichirou » 3 sie 2018, o 10:53
Spodziewał się, że Akemi będzie w rozsypce, ale nie aż takiej. Widok był rozbrajający i sprawiał w pewnym stopniu przykrość nawet komuś tak - ponoć - nieczułemu jak Ichirou. Darzył różowowłosą szczerzą sympatią, co w jego w przypadku aż tak częste nie było, więc nie dziwne, ze chciał jej jakoś pomóc. No własnie, jak? Dziewczyna była zbudowana z całkowicie innego materiału. Nie wydawało mu się, by zemsta na sprawcach pożaru w jakikolwiek sposób podniosła ją na duchu. Pewnych rzeczy przywrócić się nie dało, a Akemi straciła przecież dom i swego rodzaju rodzinę.
Prędzej czy później musiał ją zostawić przynajmniej na trochę. Jego zdaniem były rzeczy ważniejsze niż udostępnianie ramienia do wypłakania, a do tych rzeczy należało wyjaśnienie sprawy z władzami klanu i zdanie raportu z ostatnich dokonań.
Pożegnał się z nią póki co, poprosił o zaczekanie w jego mieszkaniu i zapewnił, że wkrótce wróci. Potem udał się do siedziby lidera. Pieszo, bo nie chciał tracić uszczuplonych już sił, choć i tak stawianie kroków w tradycyjny sposób przychodziło mu z pewną ociężałością.
Nie zastał tam jednak przywódcy, a jedynie jego podwładną, której musiał zdać raport. Znaczy się, nie musiał, ale po prostu chciał - informacje przekazane w ten sposób i tak najprędzej dotrą do Jou.
- Dobra, niech tak będzie. W takim razie przekaż mu, że ruszyłem dziś do świątyni Kagutsuchiego, gdzie trwały prace badaczy i gdzie utknęła moja dobra znajoma. Obóz pracowników był jednak pusty, więc sprawdziłem podziemny kompleks. Świątynia była kryjówką kobiety władającej robakami, zdolnymi do wysysania chakry. Tą samą kobietę napotkałem już kiedyś podczas badania sprawy zaginionych Doko - tu musiałabyś sprawdzić archiwa. Tym razem zająłem się nią na dobre. Niestety robotnicy byli już martwi. Być może to sprawka tej kobiety, a być może kwestia osuwiska. Ziemia tam oberwała się, odsłaniając podziemną rzekę. Huh, czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Może być z niej spory pożytek, więc przekaż Jou, że należy ją sprawdzić. Teren powinien być już bezpieczny, ale w razie czego niech z kolejną grupą badaczy wyśle jakiegoś Sabaku. Do świątyni Kagutsuchiego można dostać się dwoma wejściami. Te główne, przy którym był dotychczasowy obóz, jest aktualnie zawalone więc wymaga odgruzowania. Cóż, troszkę nabroiłem podczas walki. Drugie wejście jest przy pobliskiej osadzie, na mapie zaznaczę ci tutejsza lokalizację. Jak dobrze pójdzie, to całe Atsui z tej rzeki skorzysta - wyjaśnił, a potem pokazał, gdzie powinno się wysłać grupę badaczy, jeżeli podwładna lidera tego chciała. Później podjął jeszcze inny, mniej wesoły temat.
- Pewnie i tak dotrą do niego wieści na temat pożaru tego przytułku... Napomknij mu, że najwyraźniej sprawa, w której siedziałem jakiś czas temu, nie została całkowicie zamknięta. Od straży dowie się reszty, więc będzie wiedział, o co chodzi. To w sumie na tyle, na dzisiaj mam dość, więc wracam do siebie - odparł zmęczony na koniec, a później skinął lekko głową na pożegnanie i opuścił budynek.
Pokierował się w stronę w swoich czterech ścian, gdzie czekał na niego odpoczynek i towarzystwo zdruzgotanej Akemi. Nie tak sobie wyobrażał jej wizytę w jego domu - atmosfera raczej nie będzie sprzyjać temu, by ją pocieszał w taki sposób, w jaki chciałby ją pocieszać.
Zresztą, sam nie miał nastroju. Wciąż gdzieś z tyłu głowy siedział mu widok symbolu Szakala nad wejściem do spalonego budynku.
[zt]