przez Yoichi » 19 kwi 2017, o 15:51
Rzeczywiście ta ukryta plaża nie była zbyt odpowiednim miejscem na szukanie tutaj akcji. Chociaż Yoichi nie szukał jej tak bezpośrednio, nie pchał się na siłę, a zwyczajnie spacerował to tu, to tam i liczył, że w końcu trafi na coś ciekawego. Nie chciał brać żadnych oficjalnych zleceń z Yusetsu, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Kto wie co by dostał do roboty, a odmówić nie mógłby. Na świecie sporo się działo, a rudzielec nie zamierzał być częścią tej politycznej gierki jaka się wszędzie toczyła. Jak na razie Inuzuka pozostawali neutralni - nie mieszali się w żaden konflikt, chociaż jeden był praktycznie na ich granicach. Takie podejście podobało się Yoichiemu. Tyle mniej zmartwień na jego głowie.
- Rzeczywiście, ale wolę taką spokojną akcję, niż karczemne mordobicie. - w sumie to lubił czasami wkręcić się w jakąś rozróbę, chociaż po ostatnich przeżyciach miał nieco dosyć takich sytuacji. W tym momencie z pewnością nie szukał tego typu atrakcji. Bardziej interesowało go coś, co mogłoby skorzystać z jego umiejętności w służbie lepszej sprawie.
Rudowłosy doskonale wiedział jak wygląda świat. Nawet za bardzo. Nie chodziło mu przecież o to, że konflikt między Sanjin i Yogan to bzdura, a jedynie o to, że to niesamowita głupota. Zdawał sobie sprawę jak proste sprawy mogą skłócić ze sobą dwie osoby i jak dawne urazy wpływają na nowe pokolenia. W końcu słyszał niejednokrotnie o tym niekończącym zaognieniu sytuacji między Senju a Uchiha. Idiotyzm, ale niestety tak wyglądała rzeczywistość. Co do nienawiści, to znał ją na własnym przykładzie. Sam był napędzany nią i to nie tylko w przypadku swego ojca. Całe życie nienawidził czegoś, dążył do zniszczenia tego. Porywacze Ninkenów, Wędrowcy, a nawet Oni no Mori czy bandyci na ulicach pustynnej osady po turnieju. Ciągle napędzała go ta agresja, furia wymierzona w kierunku tych, którzy poczynili w swym życiu źle. Z całą pewnością to skrajne emocje rządziły Yoichim o czym już przekonał się nawet w drugą stronę. Miłość i nienawiść. I jedno, i drugie niszczyło go tylko w inny sposób.
- Nie ma na świecie rzeczy niezmiennych. - odezwał się dosyć poważnie. Swój wzrok twardo utkwił w różnokolorowych oczach Hikariego. - Wielu ludzi mówi, że coś jest niezmienne, niemożliwe do wykonania jedynie z takiego powodu, że wymaga to ogromnego wysiłku. Czasami przekraczającego czas tej osoby na ziemi. Wszyscy jednak zapominają, że każdy krok się liczy, a ktoś po nas może przejąć działania. Nie wszystko da się osiągnąć za życia. - dodał po chwili równie pewien swych słów, co wcześniej. Świat wydawałby się niemożliwy do zmiany. Yoichi wiele razy zmagał się z myślą, że jest niczym w obliczu problemu, który chce rozwiązać. Już dawno zrozumiał, że z pewnością nie osiągnie wyeliminowania zła osobiście, ale to nie sprawiało, że poddawał się. Chciał zrobić tyle, ile tylko będzie w stanie. Zdawał sobie sprawę też z tego, iż nigdy nie zapanuje zupełne dobro. Zło było naturą ludzką, jednak każdego obowiązkiem powinna być kontrola, by ono nie zwyciężyło w manicheistycznej walce, która toczyła się od początku człowieczeństwa.
Zagadka brzmiała ciekawie. Ochoczo kiwnął głową, a ciężki nastrój nagle znikł. Uśmiechnął się lekko. Różnie to bywało z zagadkami w jego przypadku. Jak nie były zbyt poważne, to je lubił, ale jeżeli związane były z istotną sytuacją, to wolał znacznie prostsze akcje, w których może działać, a nie tracić czas na rozmyślenia. W tym przypadku nic go nie poganiało, a wizja porażki nie była zła. Chociaż interesował go ten przykład wojny z Atsui. Słyszał o niej jedynie tyle, że miała miejsce i... i nic więcej. Nie dociekał jakichś konkretniejszych informacji, bo w gruncie rzeczy niezbyt był tym zaciekawiony. Teraz miał szanse przy okazji dowiedzieć się o czymś więcej, zatem czemu miałby nie spróbować?
Sama zagadka była... jak dla Yoichiego trudna. Nie miał pojęcia czym jest "heterochromia", chociaż wydawało mu się, że to określenie kiedyś już słyszał. Może nawet kilka razy, ale nie pamiętał do czego się odnosiło. W głowie Inuzuki była pustka. Czemu? Nie do końca rozumiał dlaczego Hikari miałby odczuwać nienawiść skoro był z tej rodziny. W przypadku rudzielca związane to było z tym, że był uznawany za bękarta. Nie był czystej krwi Inuzuka, a owocem rzekomej zdrady, która tak naprawdę nie miała miejsca. Akira spojrzał na Yoichiego jakby w oczekiwaniu na odpowiedź i po minie chłopaka zdał sobie sprawę z tego, że ten nie ma pojęcia o co chodzi.
- Heterochromia to różnokolorowe oczy. Sam je masz, debilu. - zaszczekało psisko. Nie chciał powiedzieć tego ludzkim głosem, aby nie przynieść sobie wstydu, że ktoś tak mało rozgarnięty jest jego kompanem. Rudowłosy zrobił minę jakby miał już odpowiedź na zagadkę, jednak dosyć szybko przygasł. Jednak nic nie miał. Ayu wywróciła oczyma. Też chciała, aby to Yoichi podał rozwiązanie, jednak nie było sensu dalej czekać i pogrążać go w niewiedzy.
- Jedno oko jednego koloru, drugie drugiego. Pochodzisz z obu gałęzi jednocześnie. Dwie gałęzie, jedna osoba. Dwa kolory, jedna osoba. Zgadza się? - zapytała ludzkim głosem, a brzmiała na dosyć dumną z siebie. Wydawało jej się, że trafiła w samo sedno i w dodatku załapała to od razu. Nie to co Inuzuka, który dopiero teraz zrobił minę jakby zagadka całego świata została przez niego rozwiązana. Otworzył szerzej oko, rozchylił usta i wyglądał na naprawdę zaskoczonego. Spojrzał na Akirę, jakby licząc na to, że ten jest w równym szoku co on, jednak psisko też rozwiązało zagadkę zanim Ayu się odezwała. No cóż, więc szybko przyjął poważną minę i pokiwał głową, jakby od samego początku wszystko rozumiał, a jedynie udawał takiego nierozgarniętego.