Ruch nie był jeszcze duży. Było wcześnie. Zdecydowanie za wcześnie dla tych, którzy pracę mogli odłożyć na później. O tej porze wstawali tylko ci, dla których jedynym planem na przyszłość było przeżyć. Rolnicy, drobni kupcy, myśliwi i grupki kobiet szepczących do siebie, wszyscy dreptali pośpiesznie do łaźni ze spuszczonymi głowami i zaspanymi oczyma.
Makashii przecisnęła się między kilkoma mężczyznami, zignorowała ich rubaszne komentarze i weszła przez osobny korytarz zarezerwowany jedynie dla kobiet. W powietrzu unosił się silny zapach wilgotnej ziemie i błota, zmieszany z wonnymi aromatami kaździdeł i jaśminu. Pozostałe kobiety nie zwracały na nią większej uwagi, kiedy zdejmowała swoje ciężkie buty i rozwiązywała rzemienie gi. Lubiła przychodzić tu o tej porze. Lubiła świadomość, że kiedy inni śpią, ona już doświadcza nowych rzeczy; wyprzedziła ich, jest o krok dalej. Ten drobny fakt dawał jej poczucie wolności i kontroli nad swoim życiem. Przez tych kilka godzin o poranku, zanim jeszcze wioska stawała się głośna i nieznośna, Makashii mogła być sobą.
Rozebrała się pospiesznie, rzucając cały swój dobytek do niewielkiej, drewnianej skrzyneczki. Pod bosymi stopami czuła zimne, mokre drewno, które prowadziło ją do większej sali z niewielkimi stołkami i baliami z wodą. Usiadła na jednym z nich, rozplotła warkocz i zaczęła spiesznie obmywać ciało. Woda była zimna i słodka. Kątem oka widziała, że ktoś jej się przygląda, ale nie zwracała uwagi. Przyzwyczaiła się już do tych spojrzeń pełnych zdziwienia, zniesmaczenia i nuty podziwu. Sama nie zwracała już uwagi na siniaki czy otarcia. Nadal je czuła, nieustannie, bez przerwy jej dokuczały, ale przyjmowała to cierpliwie jak głód czy zimno poranka.
Obmyta, przeszła tę część łaźni i wyszła na niewielki podest, który prowadził do gorącego źródła. Parująca woda zapraszała swoim ciepłem i o dziwo, surową, mineralną wonią. Makashii szybkim krokiem pokonała podest i zeszła po kamiennych stopniach, zanurzając stopy w gorącym źródle. Nieprzyjemne pieczenie na pojedynczych, niezagojonych jeszcze ranach mieszało się z przyjemnym, kojącym ciepłem kąpieli. Dziewczyna miała kilka chwil dla siebie, dopóki nie będzie zmuszona wyrwać się stąd i wrócić do swojej przygnębiającej rzeczywistości.