Reika uśmiechnęła się lekko, słysząc pierwsze słowa Toshio. Skinęła nawet głową, przyznając mu rację. To prawda. Ważne, żeby przede wszystkim pamiętać. Mimo że strata boli, należało cały czas pamiętać o tych, których zabrał im los. Tylko to im teraz pozostało. Wspomnienia i wdzięczność za te wszystkie spędzone razem chwile, które tak wiele zmieniły w ich życiu.
- Jeśli istnieje życie po śmierci, to kiedyś znowu się spotkamy. - Odpowiedziała, patrząc w błękitne niebo i sunące po nim białe chmury. - Znowu wszyscy będziemy razem. A do tego czasu Ty i ja musimy zrobić co w naszej mocy, żeby żyć jak najlepiej i żeby ci na górze byli z nas dumni.
Kiedy młody Senju przyznał, że nie wini rodziców za to, że mu wcześniej nie powiedzieli, bo mógłby wtedy zrobić coś naprawdę głupiego, Reika odetchnęła z ulgą. Skoro Toshio nie wiedział w tym nic złego, to ona tym bardziej nie miała zamiaru się wtrącać, chociaż przez myśl jej przeszło, żeby zajrzeć do wujostwa i zażądać wyjaśnień na ten temat.
- I tak przyjąłeś to lepiej ode mnie. - Przyznała, spoglądając z powagą na kuzyna. - Zmężniałeś, Toshio. Nie tyle wyrosłeś przez ten czas, kiedy się ostatni raz wiedzieliśmy, co dojrzałeś.
Po tych słowach poczochrała go po czuprynie i uśmiechnęła się lekko. Jak ten czas leciał. Jeszcze niedawno był takim małym brzdącem, a teraz patrzyła na młodego mężczyznę, który miał zadatki na naprawdę dobrego shinobi i kto wie, czy w przyszłości nie na Lidera Klanu.
Jej uwagę po chwili zwróciło pojawienie się drugiego Toshio, który nadszedł od strony grobowca Isoshiego. Okazało się, że był to klon z Mokutonu, z którym po chwili oryginał się połączył w bardzo efektywny sposób. Na ten widok Reika uśmiechnęła się z uznaniem i pogłaskała lekko zdezorientowanego Akumę, który przez chwilę nie wiedział, na którego Toshio powinien naprawdę patrzeć. Był to całkiem zabawny widok, zwłaszcza że czarne psisko śmiesznie przekrzywiało przy tym głowę i falowało stojącymi uszami.
- Gratuluję. - Wyraziła swe uznanie kunoichi. - Zrobiłeś spore postępy. Tak trzymać. A jak Ci idzie z Dotonem?
Była ciekawa, w jakim stopniu kuzyn opanował jeden z bardziej przydatnych żywiołów, który mógł posłużyć w całkiem niezłej defensywie. Sama bardzo często korzystała z tych technik i jeszcze nigdy się nie zawiodła. Byłaby spokojniejsza wiedząc, że Toshio również szkoli się w tym kierunku, jednak niczego nie mogła mu narzucić. To była jego decyzja.
- A tak w ogóle, jak tam w Ryuzaku? - Zapytała zaciekawiona. - Działo się coś ciekawego?
Chętnie wymieni ciężki temat śmierci i żałoby na jakieś lekkie, miejscowe plotki. Może akurat dowie się czegoś ciekawego. W sumie to w porcie można by było dowiedzieć się sporo rzeczy o wojnie na wyspach i o samych wyspach, ale wybieranie się do Kupieckiego Miasta byłoby bardziej ryzykowne ze względu na szpiegów, dlatego ojciec polecił jej iść do Kaigan i stamtąd wypłynąć.