przez Kakita Asagi » 10 wrz 2019, o 07:26
Gdyby nie przewaga w doświadczeniu i wyszkoleniu, niebieskooki najpewniej również by się zapowietrzył podobnie jak Kumiko, ale cóż, honor nie miał swojej ceny, a starego mistrza trzeba było pomścić...
Kolejne informacje udzielone przez kupca nie wniosły za dużo z tego, na co liczył samuraj, ale pewne elementy styczne z incydentem w Daishi były, znów jakieś podejrzane typy w samurajskim stroju mieszały się w sprawy szkoły Taka. To, co martwiło naszego bohatera to fakt, że skąd oni mogli wiedzieć, że Tsuneyo pracuje nad czymś nowym? Czy w szkole był szpieg, a może przechwycili informacje, a może po prostu... istotnie zostali przez Tsuneyo wysłani? I co z tym wspólnego miał kupiec z wioski Tsuneyo? To najbardziej nie pasowało do ogólnej opowieści - brakowało jakiegoś zwornika, czegoś, co połączyłoby wszystkie sznurki i rozwiało wątpliwości.
- Oczywiście, podobnie jak my wolelibyśmy by nikt się nie dowiedział, że pytaliśmy. - odpowiedział niebieskooki na słowa kupca, w których padł jakiś dodatkowy konkret, przynajmniej mieli jakieś nazwisko. Co prawda, może i zmyślone, ale jednak nazwisko. Ponad to, w końcu tajemnicza "kadamba" nabrała znaczenia, co ciekawsze, można tu było znaleźć nawet miejsce sygnowane tą nazwą, tylko... w jaki sposób się to znalazło na płytce od Tsuneyo? Przecież nie miał czasu na wypisanie jej zanim zmarł, zwłaszcza, że dźgnięty został w swoim domu, a płytka była w pracowni...
Podziękowawszy za rozmowę i opuściwszy kupca (zabierając oczywiście płytkę), niebieskooki skierował się wraz z Kumiko w stronię godpody, ale nie specjalnie spiesznie. Musiał pewne elementy ze sobą połączyć... Wiedzieli, przy domu Tsuneyo znaleziono ślady więcej niż jednej osoby, jednej która szła ich drogą i jakichś paru, którzy za nim podążyli. Tsuneyo nie miał ucznia ani asystenta, ale kogoś po swoje zaopatrzenie wysłać musiał. Czy więc podejrzane typy pierw zajęły się posłańcem, a potem podszyły pod wysłanników Tsuneyo i przybyli tutaj po materiał? Pytanie tylko, kim był posłaniec? Czy powinni się spodziewać jeszcze jednego trupa, czy może... kupiec w osadzie Tsuneyo zwyczajnie skłamał i nie "odsprzedał" zamówienia, tylko został do jego oddania zmuszony? Tutejszy handlarz nie powiedział absolutnie nic na temat tego, że ktoś mu zamówienie odstąpił, przeciwnie - przybyli jacyś podejrzani pseudo-samuraje, zapłacili sporą gotówkę i liczyli na szybką realizacje. Czy wiedzieli, nad czym będzie pracował stary mistrz kowalski? Niebieskooki szczerze w to wątpił, skoro Tsuneyo był tajemniczy i stronił od ludzi, to bardziej zlecił zdobycie materiałów i nie powiedział po co. Rabusie natomiast mogli się skusić na efekt jego pracy, spodziewając się czegoś cennego, pewnikiem broni którą by było łatwo zbyć. Potem wystarczyło tylko obserwować postępy prac mistrza kowalskiego i w ostatnim momencie go zabić i obrabować.
Pytanie - czy to oni dostarczyli materiały do Tsuneyo, a jeśli tak, to czy ich przejrzał, czy też nie? Część listów została spalona w kuźni i nie był to raczej przypadek - komuś zależało na tym, by nikt ich nie znalazł. Pytanie, skąd na płytce napis Kadamba? Czy miała to być jakaś podpowiedź dla potencjalnych wysłanników ze szkoły Taka (bo jakby nie patrzeć, brak wieści zwrotnych mógł sugerować, że coś się dzieje) by potem mogli ruszyć w pogoń i się mścić? Na to akurat mogli znaleźć odpowiedź sami...
- Kumiko, jak sądzisz, czy ten napis na płytce został naniesiony rękom Tsuneyo, czy ktoś inny to zrobił? - zapytał niebieskooki, spoglądając na płytkę. Mieli zapiski jego receptury, a więc krój pisma może uda im się rozpoznać.
- Osobiście podejrzewam, że "Pod Kadambą" wszelkie tajemnice nie zostaną rozwiązane i będzie nas czekała podróż do wioski Tsuneyo. Mam wrażenie, ktoś nie powiedział nam całej prawdy... - dodał kierując się w stronę wspomnianej gospody.
- Na potrzeby śledztwa zakładamy, że jesteśmy w podróży do szkoły Ryu, a o naszych poszukiwanych zapytamy, gdy wybadany czy aby nie ma ich na miejscu. - zadecydował Kakita, trzeba było jakoś uzasadnić obecność dwójki samurajów, zwłaszcza, jeśli później mają pytać o innych "samurajów". Oczywiście, trzeba się też będzie zwyczajnie rozejrzeć, czy aby podejrzanych/poszukiwanych tam zwyczajnie nie ma, ale wszystko krok po kroku...