To był właśnie urok osobisty Jureczka! Był tak nierozgarnięty, że nawet nie wypadało się na niego złościć, chociaż sam Jin nie zdawał sobie z tego nawet sprawy. Po prostu zachowywał się tak, jak podpowiadało mu serce i jego niesamowity mózg, a że zazwyczaj wychodził przy tym na dziwnego nieogara, to już sprawa drugorzędna. Nie można mu jednak odmówić, że nigdy się nie starał. Nawet przy tej sprytnej próbie wmieszania go w zamiatanie świątyni chłopak dawał z siebie wszystko pomimo tego, iż cała sytuacja nie wyglądała mu na dobry trening. Być może dla kapłanki były to odpowiednie ćwiczenia, ale on potrzebował przy tym jakiegoś obciążenia. Gdyby do pleców przywiązała mu jeden ze znajdujących się tutaj posągów, to chłopak byłby wniebowzięty, a tak nie reagował na to wszystko z wielką euforią.
Yura spodziewał się, że białowłosa będzie trochę bardziej zawiedziona na wieść o tym, że ktoś podmienił jej artefakt, ale , ku jego zdziwieniu, przyjęła ten fakt bez większych emocji. To sprawiło, że Mori Jin zgłupiał. Patrzył na Inojkę wzrokiem zagubionego dziecka, a później przeniósł wzrok na miotłę. I co on z nią miał teraz zrobić? Odłożyć ją? Oddać kapłance? Ale ona przecież sobie już poszła do wiernych. Chłopak postanowił, że na razie nie pozbędzie się tej niezwykle dobrze wykonanej podróbki artefaktu i rozejrzy się po świątyni w poszukiwaniu oryginału. W końcu jeśli złodziej podrzucił fałszywkę, to nadal może się znajdować na terenie świątyni z oryginałem! Mori Jin pomoże go złapać. Zaczął się już nawet na ten pomysł napalać, kiedy odezwała się do niego Yamanaka i cała jego uwaga skupiła się teraz na tym, co kapłaneczka wyrabia. Robiła jakieś dziwne karteczki na sznurku, których wcześniej chłopak nie widział.
- Nie widziałem tam żadnej świątyni. Chyba ludzie pustyni nie wierzą w takie przestarzałe rzeczy. Chociaż matka mówiła mi, że powinienem się modlić, a nigdy nie powiedziała mi jak. Ja w sumie też w te cuda nie wierzę. Żadnego boga nigdy nie widziałem. - przyszedł do paszczy lwa i zaczął opowiadać o tym, jak to nie widział jego lwiątek. Jureczek nie zdawał sobie sprawy z tego, że w świątyni w sumie takich rzeczy mówić się nie powinno, a nawet gdyby sobie zdawał sprawę, to pewnie i tak by powiedział - A co to za woreczki? Rozdajecie w ten sposób ryż dla ludzi? - rzucił, wskazując trzonkiem miotły na talizman, który zrobiła Yamanaka. W ogóle to już zapomniał po co w dłoniach trzymał miotłę. Pamiętał moment treningu, ale jakoś reszta uleciała mu z głowy. Najwyraźniej nie była tak ważna jak mu się wydawało albo też Inoyu potrafi umiejętnie skupić uwagę chłopaka na czymś innym. Jeśli prawdziwa była ta druga opcja, to najwyraźniej Shikatsu rzuciła kapłance rękawice, bo sprawiła, że Jin skupił się teraz na jej słowach, a w oczach zapaliło mu się dziwne światło.
- Oprowadzić? A macie tutaj jakąś siłownie albo coś do przenoszenia? Może mogę pomóc przenosić jakieś posągi? W ten sposób poćwiczę i jeszcze zwiedzę. Z chęcią zwiedzę każdy dach i zakamarek. - entuzjazm dosłownie się z niego wylewał. Jeśli zaproponowano mu zwiedzanie, to przecież nikt nie będzie mu miał za złe, że zajrzy wszędzie. Nie będzie pokoju, dachu czy komórki, które nie zobaczą stopy Jureczka. Miał duszę podróżnika, więc zbada wszystko!