Podejście Reiki względem próby nawiązania kontaktu z rodzina, było czymś dla bruneta zrozumiałym. Sytuacja jednak była diametralnie inna, jeżeli chodzi o jej kuzyna i zamartwianie się czy nic mu się nie stało. Był Shinobi, a od długiego czasu nie dawał znaku życia ani im, ani komukolwiek innemu, kogo mogliby o to zapytać. Realistycznie patrząc, a w tym akurat Mishima był ekspertem, można jasno było przypuszczać, że zginął albo został uprowadzony. Na logikę więc wersja numer jeden była znacznie bardziej prawdopodobna. Zwłaszcza gdy czas mijał dniem po dniu, aż nastało lato. Przez całą wiosnę niebieskowłosa próbowała skontaktować się w ten sposób z rodzicami, lecz bez skutku. Brunet już przed latem był świecie przekonany, że wiadomość od jej kuzyna zwyczajnie w świecie nie dotarła ale nie chciał zabierać kobiecie nadziei, aż do momentu gdy sama zda sobie z tego sprawę. To podtrzymywało ją na duchu, a nadzieja bardzo często jest niezbędna w dalszym życiu by nie oszaleć. W tym czasie zaś Mishima starał się wymyśleć nowy plan, nowy system przez, który mogliby się skontaktować. Chodziły mu po głowie dwie rzeczy. Jego własna, nowatorska technika, o której nie mówił bo narazie była jedynie prototypem, który może nigdy nie dojść do skutku. A drugą opcją była osobista wizyta w Shinrin. To była dużo bardziej niebezpieczna opcja, ale jeżeli już mieliby się na nią zdecydować to bezpieczniej by było dla nich, by brunet podróżował sam. Od lat mało kto go widział, zmienił się nie do poznania a przez niską rangę, zapewne większość klanu o nim dawno zapomniała. Mógł uchodzić za jednego z wielu podróżników, zresztą podobnie jak wcześniej nim poznał Reikę. Z nią sytuacja była dość odmienna. Była wysoko rangą w klanie Senju, była córką Lidera, a takich uciekinierów się nie zapomina. Nim nadejdzie czas na decyzję co robić, brunet musi mieć gotowy plan. Nie ma innego wyjścia.
Tymczasem zaś myślał o tym wszystkim siedząc na skraju miękkiego łoża, obserwując jak niebieskowłosa smacznie śpi. Uwielbiał spędzać tak czas i ją obserwować. Wtedy wszystko wydawało się takie łatwe, proste i mniej skomplikowane. To tylko bardziej utwierdzało go w przekonaniu, że przecież wszystko właśnie takie jest, tylko ludzie sami sobie niepotrzebnie wszystko komplikują.
- Może mamy, a może nie mamy. Napewno nie pozwolę Ci leniwić się w łóżku samej.. no chyba, że mam dołączyć ale wtedy obudzimy pół osiedla znowu.
Odpowiedział Mishima, zaraz po jej przebudzeniu uśmiechając się prowokacyjnie. Jak zwykle szukał momentu, do którego mógł wtrącić swoje trzy grosze, a na dodatek jeszcze strzelił kośćmi u dłoni jakby jedynie dając znak, że jest gotowy to zrobić.
- A co do śniadania SprAwdź sama.
Rzecz jasna droczył się dalej. Ba, gdyby tego nie robił dopiero byłoby to dziwne. Pokazał jej język, żartobliwie zasłaniając ręką świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy, kilka świeżych i ciepłych tostów i podsmażony boczek. W miseczce obok były różnorakie owoce, od bananów, po jabłka, aż po winogrona.